Rano jeszcze plaza. Zimno i troche wieje, chyba zeby nie bylo nam bardzo, bardzo, bardzo smutno, ale tylko bardzo, bardzo smutno. Potem paniczne pakaowanie i do autobusu. Po 5h komfortowej jazdy jestesmy w Buenos. Iza kochana odbiera nas z Retiro i idziemy z nia po raz ostatni :( najesc sie miesa w parillii Pena. Pycha, wielka pycha i jeszcze raz wielka pycha. Na koniec oczywiscie lody!
2007-12-18
Poczatek powrotu: MdP > Buenos
Rano jeszcze plaza. Zimno i troche wieje, chyba zeby nie bylo nam bardzo, bardzo, bardzo smutno, ale tylko bardzo, bardzo smutno. Potem paniczne pakaowanie i do autobusu. Po 5h komfortowej jazdy jestesmy w Buenos. Iza kochana odbiera nas z Retiro i idziemy z nia po raz ostatni :( najesc sie miesa w parillii Pena. Pycha, wielka pycha i jeszcze raz wielka pycha. Na koniec oczywiscie lody!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz