Wstalismy rano i wszedzie bylismy pierwsi. Stas sie znowu dzis wspinal. Straznik parku powiedzial , ze trasa jest ok zeby z nim pojsc.... polka skalna miala 30cm, a zamiast lancuchow kawal druta od ogrodzenia. Tu sa inne standardy , a ja sie najadlem strachu. Potem wodospady. Niestety nie udalo sie nam podjechac pod lodowiec. Droga do gory byla tylko do 14. potem wdol... posiedzielismy nad jeziorem z zatykajacymi widokami. Potem ukradlismy internet na ulicy w Bariloche, zeby wyslac posta i do hostelu. Stas sam wkroczyl do cabañi i zarzadal od pary amerykanow zmienienia kanalu w tv na Discovery Kids. Ja dopiero po chwili przyszedlem sie tlumaczyc. Tu ludzie podrozuja dlugo i nasi amerykanie nie sa wyjatkiem. Od 7 miesiecy jezdza po Ameryce Polodniowej i robia film... Nam tez by sie przydalo tyle czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz