2007-11-08
cumpleanos
Urodziny Jacka. Stasiek nie dotrwal do arabskiej knajpy "Sarkis" na Thames 1101, do ktorej poszlismy wieczorem z Iza. Zasnal w samochodzie, spal, jak czekalismy na stolik i w czasie kolacji. Maja juz sie dostosowala i byla aktywna jak tutejsze dzieci do 2 w nocy - nawet troche plakala. W domu okazalo sie, ze jednak byla bardzo przyziemna przyczyna jej niezadowolenia - w pieluszce... A tu dwa nosy rodzicow sie nie zorientowaly!!! W restauracji kilkakrotnie grali "cumpleanos feliz", wiec wiecej skorpionow mialo swoje swieto. W poszukiwaniu tortu urodzinowego, ktory mial byc koniecznie z ciemnej czekolady Kinga i Stash, odkrywaja super kawiarnia na French'u, tuz kolo domu, gdzie robia nawet baardzo dobry tart czekoladowy. Stash ma obiecana tarte z truskawek, a my chyba wybierzemy sie tam na kawe. W ostatnich dniach chodzac blizej domu, odkrywamy rozne ciekawe miejsca do jedzenia w naszej najblizszej okolicy. W kiosku Stash kupuje balon, ale ku swojemy niezadowoleniu Pani mu go dmucha. Stash, ktory nie umie wytlumaczyc Pani, ze woli balonik pusty, wychodzi naburmuszony ze sklepu i widziac na ulicy starszych panow dwoch i jednemu z nich wrecza czerwony balonik. Pan bardzo sie dziwi, ale balonik bierze i pieknie Stashowi dziekuje...


Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz