2007-11-29

Pozegnanie z Buenos




Dzis ostatni dzien w naszym mieszkaniu na Coronel Diaz. Jutro skoro swit lecimy ze Staskiem do Bariloche. Z Bariloche wrocimy juz do Mar del Plata. Zeby sie ze wszystkim dokladnie pozegnac chcielismy dzis pozyczyc rower. Stasiek musial zabrac Ufa (misia zwanego tu oso). Maly aparat nie dziala, wiec z tego wszystkiego musielismy wziasc plecak. Wpozyczalnia rowerow wprawdzie miala krzeselka, ale luzem. Poprosili nas o poczekanie 20 min, az przyjedzie pan posiadajacy srubokret. W tym czasie wyslalismy kjartki do Polski i juz sie przegrzalismy - bylo 31 w cieniu. ROwer jechal, i to tyle inne funkcje raczej nie dzialaly. Staralismy sie posuwac po chodniku w kierunku parkow. Objechalismy nowe czeci blenos, avenide COstanera, kompleks nieczynnych basenow przy lotnisku. Mimo postoju na placu zabaw Stasiek zaczal marudzic - krzeselko bezposrednio nba bagazniku, a krawezniki po 25 cm miniumum. Na dodatek plecak co chwila wchodzil w konflikt z jego twarza. Po 2h sie poddalismy i spoceni poszlismy posiedziec w parku Las Heras. Dzis trudno bylo znalezc miejsce w cieniu, bo pod kazdym drzewem ktos juz lezal. Bylo tez duzo portenos, ktorzy sie smazyli na sloncu. Stasiek pozegnal sie z miejscowym parkowym wariatem-aktorem-pantomimista i zaczepial wszystkich opalajacych. Druga runda po obiedzie to skuter elektryczny, karuzela i ulubione drzewo. Teraz koszmar pakowania. Chyba sie wszystko nie zmiesci...

Brak komentarzy: